Skupienie. Wyciszenie. Wewnętrzna niesprzeczność. Zharmonizowanie. Ukierunkowanie. Wyostrzenie uwagi wewnętrznej. Wyobcowanie z chaosu. Polaryzacja świadomości. Obserwacja i samoobserwacja. Zastanowienie. Zamyślenie. Myślenie niemyślenie. Niemyślenie mądre. Mądrość samoistna i spowolniona. Wyhamowanie. Skupienie.
Ustawiczne kontakty ze światem, wynikające z egzystencjalnych konieczności, skazują nas na barometryczne przywiązanie do nastrojów zbiorowości. Wyłączenie się ze zbiorowości bądź wyniesienie się ponad nią możliwe jest jedynie poprzez gesty Olimpijczyka z Weimaru lub Lewiatana. Jak Goethe można marzyć na jawie albo widzieć w złu dobro. Każda inna możliwość jest uwikłana w sprzeczności.
Będąc skazanymi na uczestnictwo (w życiu, społeczeństwie, narodowej idei, przekonaniu politycznym, układzie społecznym, kole towarzyskim) nie mamy wyboru. Praktyka dnia codziennego zatrudnia nas w prozaicznej codzienności i kieruje w stronę materii. Materia będąc szczególnym produktem naszej świadomości i jaźni płata nam figle, emancypując się i wyzwalając spod kurateli naszego jestestwa. Materialne są przecież wydarzenia i objawy społeczne. Materialną wydaje się nasza dzisiejszość. Lecz, czy jest ona istotnie materialna?
Niewzruszoność materialistycznych prawideł skłania nas do „wiary” w przedmioty. Materializm jest bowiem wygodnym fotelem, w który zasiadając zapadamy w bezmyślną drzemkę. Głupim, więc istnieję, bo funkcjonuje moje serce, pracuje mózgowie, nerki i wątroba, a ruch robaczkowy jelit jest zadawalający. Materialistyczne przekonanie o wielkości człowieka sprowadza się do pozornej wiary w posłannictwo nagiej małpy. Małpa jest jednak w drodze do ukształtowania i ukierunkowania własnej samoświadomości. Każda inna możliwość rozwoju (powrót do pterodaktyla albo zmiana w wilkołaka) jest bezsensowna i nieuprawniona, choć możliwa.
Uruchamiając wszystkie energie koniunkturalne możemy stwierdzić, że nasza oryginalność i wyjątkowość wyróżnia nas ze świata materii. Świata tego nie odrzucamy. Pomijamy go tak, jak bogaty pomija relacje o stanie własnego konta. Bogactwo naszej tutejszej egzystencji pozwala na zawieszenie (w myśli) naszego materialnego uwikłania. Materia jest. Jest formą naszej samoświadomości. Jest energią.
Energie zasilają nasze działanie, naszą egzystencję. Nie wierzę w śmierć człowieka. Powiem więcej. Nie wierzę w śmierć jakiegokolwiek bytu. Życie może jedynie zmienić formę swojego przejawu. Może być ono dobre lub złe. Szczęśliwe lub nieszczęśliwe. Jest ono jednak jedyną szczególnością, wyjątkiem i nadzwyczajnością. Z tym życiem niepowtarzalnym będziemy szli razem do końca. Do śmierci. A czymże jest śmierć, jeśli nie formą zamiany (przemiany) naszego życia?
Pozostawiając eschatologię i problemy ostateczne tym, którzy odeszli, chcę zwrócić uwagę na moralny problem doczesności. Można bowiem żyć i umierać, kochać i nienawidzić, żałować i nie żałować, śmiać się i płakać, walczyć i poddawać się, a nie zrozumieć istotnej zasady jedności. Jedności ducha z materią w jednostkach, które osiągają stan pojednania. To pojednanie, uspokojenie, wyciszenie, zastanowienie, ukierunkowanie, wyobcowanie, zamyślenie, wyhamowanie i skupienie jest energią rozwoju. Nieskończonego rozwoju do naszego wnętrza.
W gwarnej rzeczywistości i pośpiesznym rozbieganiu proponuję skupienie. Jeżeli świat, powstały nie za naszą przyczyną ma przetrwać, należy korzystać z tego, co jest istotnością świata. Uruchomić energie, które bogacą nas poprzez nas samych. Krzątanina i bieganie za sobą ma znaczenie krótkotrwałe. Sensem naszego bytowania zdaje się być skupienie. Skupienie się na idei i egzystencji. Zespolenie z samym sobą. Bo nasze jest królestwo i potęga, i wiara na ziemi.
Natalia LL
Michałkowa, listopad 1980
Tekst opublikowany w: Klub Związków Twórczych. Interpretacje, Wrocław: Galeria PERMAFO, kwiecień 1981