Ogrom i bezmiar ciała człowieka był niezawodnym tematem filozofii, literatury i sztuki w okresach koniunktury gospodarczej i względnego spokoju społecznego. Sztuka antyczna a także renesansowa podniosła rangę (ważność) ciała na najwyższy poziom zwracając uwagę na piękno i nie troszcząc się zbytnio o stan higieny ciała lub czynności defekacyjne. Ciało przedstawione w rzeźbie Apollina Belwederskiego lub Apolla z Jaszczurką jest w istocie wspaniałą i estetyczną lalką, której nie można wyobrazić w trakcie załatwiania czynności fizjologicznych. Mamy tu do czynienia z idealizacją ciała, którego nagość i doskonała proporcja była boskim kanonem wstawionym na wotywne ołtarze.
Purystyczny chrystianizm wniósł pozorną pogardę do ciała. Ciało doczesne jest bowiem jedynie formą przejściową, w której trwając człowiek powinien zadbać o zbawienie. Pogarda dla ciała była sztandarową filozofią dla myślicieli (samookaleczenie Orygenesa, wobec którego gest Schwartzkoglera jest banalnym powtórzeniem) i reformatorów w rodzaju świętego Franciszka. Tym też można tłumaczyć ogromną ochotę do skazywania kacerzy na auto-da-fé. Człowiek palony, jeśli w ostatniej konwulsyjnej myśli zdoła pojednać się z Bogiem, może być zbawiony. Ale jednocześnie przecież to myśl chrześcijańskiego średniowiecza jest matką tezy: „wąż nie zostawia śladu na kamieniu, ryba w wodzie, ptak w powietrzu a mężczyzna na kobiecie”…… Trudno o lepszą wykładnię suwerenności i wolności ciała. Powszechne ruchy biczowników i stygmatyków w istocie poprzedziły praktyki flagellacyjne tak żywo spopularyzowane u progu naszych czasów przez de Sade’a.
* * *
Mając tak znakomite rodowody: estetyczny i mistyczno-egzystencjalny, współczesny artysta zdecydować się musi na określenie siebie w skomplikowanym układzie współrzędnych. Po pierwsze musi odpowiedzieć na pytanie: co jest granicą sztuki i gdzie jest granica ciała. Ciało sztuki ma bowiem konkretny wymiar i materialność, która jest pochodną rozmiaru i fizjologicznych uwarunkowań ciała, które jest futerałem dla duszy. Określenie tej granicy jest dla mnie problemem zasadniczym. Banałem jest stwierdzenie, że obraz olejny lub rysunek ołówkiem jest przedłużeniem drgania ręki, serca i umysłu (czyli ciała) artysty. Pominięcie rezultatu dzieła i zajęcie się samym procesem pozwala na zobaczenie znaczenia szerszej perspektywy ciała. Jest więc ono niepowtarzalnym, którego każdy gest, skurcz, paroksyzm lub spazm rozkoszy jest jeden jedyny i nie do zreplikowania. W cywilizacji gadgetów i masowej produkcji jest ciało zachęcającym ogrodem personalizmu. Sztuka ciała jest więc przede wszystkim radością manifestowania swojej niepowtarzalności.
* * *
Wulgarni materialiści z uporem kraczą o kruchości i skończoności ciała. Wszak całe ludzkie mózgowie w momencie śmierci zamienia się na kupkę źle zorganizowanych atomów, które rozłożą się w ziemi na nawóz. Ciało zaś może stać się pożytecznym nawozem dla trawy. Przyjmując jednak nieco wyższy punkt widzenia można powiedzieć, że ciało jest uniformem dla energii duchowej, energii myślowej. Znamienna jest zależność Słowa i Ciała zawarta w Ewangelii św. Łukasza: „A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”… To ziemskie mieszkanie jest formą przejściową dla energii słowa lub myśli: może ono mieszkać z nami tu i teraz, ale gdy pierwsze niebo i ziemia przeminą, będzie mieszkać w innym świecie. Na ziemi teraz tym innym światem jest sztuka. Ciało może zostać zdemontowane, ale sztuka ciała, (body art) jako idea trwa.
Natalia LL
Grudzień 1980