„Sztuka realizuje się w każdym momencie rzeczywistości, każdy fakt, każda sekunda jest dla człowieka jedyna i nigdy niepowtarzalna. Dlatego zapisuję wydarzenia zwykłe i trywialne, jak jedzenie, sen, kopulację, odpoczynek, wypowiadanie” – napisała Natalia LL. Natalia, podmiot i przedmiot, przyczyna i skutek, sprawca i sprawa, twórca
i dzieło.
Fotografię uczyniła swoim narzędziem, siebie – modelką i tematem. Pisała: „Fotografia jest wyjątkowym medium. Zauważyłam, że tajemnica fotografii tkwi w jej mentalności: widzenie nasze ma charakter pewnego continuum, rzeczywistość wizualna jest więc ciągłym procesem w czasie i przestrzeni. Fotografia zaś potrafi dokonać streszczenia tego continuum, zauważa niejako poszczególne zjawiska, jest wyciągiem czasoprzestrzennym. Ta szczególna cecha fotografii urzeka mnie w artystycznej praktyce. /-/ Po latach muszę powiedzieć, że fotografia dysponuje cudowną magią i mocą, że nie mogę się od niej uwolnić. To jest mój narkotyk”. Dla niej zdradziła malarstwo, rzeźbę, grafikę, a wreszcie projektowanie szkła artystycznego, bo kiedy studiowała na Wydziale Szkła we wrocławskiej PWSSP, jej ówczesny rektor, prof. Stanisław Dawski utworzył tamże Pracownię Fotografii, którą poprowadził świetny przedwojenny lwowski artysta, przyjaciel Witolda Romera, Bronisław Kupiec. Miała być przydatną dla artystów umiejętnością dokumentacji i projektowania, ale Natalię uwiodła, bo uświadomiła jej, że to fotografia pozwala banałowi stać się czymś niezwykłym, że codzienność zamienia w święto. A kiedy w 1962 roku na Festiwalu Fotografii Studenckiej w Toruniu Natalia Lach otrzymała główną nagrodę, to przesądziło o życiowym wyborze.
Wrocław był wtedy bardzo aktywnym ośrodkiem sztuki awangardowej. Kilkoro artystów, wśród nich Natalia Lach i jej mąż Andrzej Lachowicz założyło twórczą grupę -galerię Permafo – nazwaną tak od „permanentnej formalizacji”, od pojmowania sztuki jako procesu, dokumentacji konceptu. Fotografia była ku temu medium idealnym, rejestracji świata nadającym charakter obiektywny będąc zarazem, ze swojej voyerystyczncj natury, nieobiektywnym. Ten sposób posługiwania się fotografią Natalia w swojej praktyce artystycznej zachowała i rozwinęła, wbrew pozorom jednak intymność procesu jest przez nią dobrze upozowana i wystylizowana, a nagość – co potwierdza pokazywanie ciała doświadczonego nieuchronnością czasu-tylko nagością, dowodem na doświadczenie indywidualne, narzędziem poznania, a nie motywem, treścią, prowokacją. JA przestaje być JA, tak naprawdę przestaje w ogóle być, staje się czymkolwiek „Sztuka zaczarowuje ciało i dokonuje Transfiguracji ciała” – napisała Natalia. A dzieje się to w przestrzeni niepokojącej choć nieruchomej, w której budzą się namiętności, pamięć i pragnienie, którą nazwała „między snem a przebudzeniem…”. Sztuka jest dla niej sposobem rozważania sensu i tajemnicy życia i śmierci, tworzenia i przemijania, cuda i ducha, ich wzajemnych relacji i transfiguracji jest opowiadaniem o sobie i o każdym z nas.
Sztuka – również dla Natalii LL – to sposób komunikowania – komunikowania się – gra – układ – umowność. Podróż od banału do ekspresji możliwa dlatego, że niezwykle ważnym aspektem jest tu wirtuozeria warsztatowa, zwłaszcza od kiedy zaczęła tworzyć kompozycje złożone z wielokrotnie, palimpsestowo nakładanych na siebie zdjęć, kiedy zaczęła kreować układy lustrzane, układy wielokrotne, kiedy zastosowała deformację, matowanie, obróbkę cyfrową. A przy tym wszystkim – niby zwyczajne zdjęcie banana odartego ze skóry czy anturium wysuwającego język – ile ekspresji zyskało dzięki umiejętnemu wykorzystaniu właściwego oświetlenia, ujęcia, wyrazistości To właśnie dzięki owemu perfekcyjnemu, precyzyjnemu techne mogło powstać art. To sposób, formuła, forma stworzyła ów niezwykły niepokój, niepewność, niewiarygodność przenikania się racjonalności z intuicją. Jak w owym znamiennym dla mnie, wielopostaciowym dziele -„Ptaki wolności”. Ptaki wolności bez wolności. Przyszpilone strachem i geometrią, układem przynależności. Kolorowymi pastelami naszkicowany schemat ptaka bez piór – niczym techniczny projekt, fastryga. A obok ona sama – Natalia-ptak, któremu brakuje powietrza skoro towarzyszy jej maska tlenowa, rekwizyt przerażającej rzeczywistości Kiedy pokazała ten cykl na wystawie w Poznaniu, został zdjęty przez organizatorów. Nie po raz pierwszy jej sztuka przegrała z napięciem jakie wywołała.
Sławę i rozpoznanie zawdzięcza „Sztuce konsumpcyjnej” – miała być grą z rzeczywistością i widzem, rejestracją pewnej zwyczajnej sytuacji, przerodziła się w grę z modelką i stała manifestacją. Z konceptualnej dokumentacji jedzenia banana, parówki czy kisielu stała się dziełem feministycznym, którego erotyzm i prowokacyjność płci podkreślano. Dwadzieścia lat później rozprawiła się z tą postawą przywołując to, co nazwała sztuką postkonsumpcyjną, w której pogłębiła znaczeniowo owo zjadanie. Banał codzienności i płciowości przemieniła w opowieść mityczną, w rozrachunek z metafizyką. Na filmie i fotografiach zatytułowanych „Marzenia Brunhildy” modelką jest ona sama, w czarnej, wydekoltowanej sukience, w wieńcu z białych kalii, w szalonym, bujnym zielonym ogrodzie kroi szablą banana, pastwi się nad nim, masakruje go, miażdży – na finalnym ujęciu leży posiekany na tarczy. Brunhilda pokonała Odyna.
Brunhilda i Odyn po wielokroć zaprzątali wyobraźnię Natalii. Zależność i niezależność, przemiany jednego w drugie, nawet wbrew strumieniowi czasu – jak pokazała to w przejmującym tryptyku, gdzie starzec staje się młodzieńcem mocą umieszczonej pomiędzy tym działaniem kobiety – siły sprawczej. Zamiana dosłowna i metaforyczna. Bo Brunhilda i Odyn to nie tylko ona i on – para w życiu i para w sztuce, ale bóg i człowiek, mag i czarownica, dwoje wojowników walczących ze sobą nawzajem, to przede wszystkim.
Na cyklu fotografii „Moje prywatne magie” otoczona jest rekwizytami mówiącymi o różnorodnym pozarozumowym poznaniu i doświadczaniu świata – przez magię, wiedzę tajemną, kabałę, wiarę, niewiarę, herezję, trans, transgresję. Napisała: „…fotografia mimo pozornej zwierciadlaności nie ma cech mimetycznego naśladowania natury. W związku z powyższym można twierdzić, że fotografia stanowi pewien szczególny sposób poznania. (-) Wprawdzie do jej powstania niezbędny jest proceder fotograficzno-optyczny to jej fenomen zasadza się na samoistności i samodefinicji fotografii. Stwarza ona – poprzez mutiplikacje i ciągłe powstawanie – nowy ikonosferyczny świat, który ze światem realnym niewiele ma wspólnego”.
Łączność ze światem jest skomplikowana, wieloraka i niedefiniowana – zdaje się mówić Natalia z uśmiechem sfinksa, popijając herbatę.
Zofia Gebhard, 2011