Teksty Powrót

Aifargotof, 1997

Gdyby fotografia ograniczała się tylko do rejestracji obrazu sprawa byłaby stosunkowo prosta. Fotografia jest jednak magicznym, by nie powiedzieć diabelskim środkiem naszego kontaktu z rzeczywistością. Diabelskość fotografii to grabieżcze opisywanie świata, który jest rezultatem kreacji Boga. Świat, który oglądamy poprzez fotografię jest zaklinany i zaczarowywany w szczególne ikony żyjące własnym życiem. Fotografia, jak żadne inne medium wydziera obrazy z rzeczywistości i układa je w niezwykłą sferę, która jest równoległa i równoważna do tego, co w rzeczywistości się dzieje.

Artysta wobec rzeczywistości zewnętrznej jest bardzo często bezradny. Potoczystość i konkretność rzeczywistości zewnętrznej działa jak powódź, jak lawina porywająca wszystko co nas otacza. Jej wewnętrzny porządek jest tak bardzo złożony, że nie ma możliwości jego przeniknięcia, zrozumienia. Wizualność zewnętrzna ma cechy kłębiącego się wodospadu, wobec którego indywidualne odkrycia są banalne, szczątkowe i niepełne. Dla zrozumienia, okiełznania rzeczywistości zewnętrznej koniecznym jest posłużenie się jakąś metodą, która zlikwiduje przerażające uczucie nicości i własnej niemocy. Myślę, że jedną z takich metod był rysunek zwierząt, na które pierwotny człowiek polował, malowany naskalnie w grotach Altamiry i Minatedy. Obrazy łownych zwierząt były rodzajem zaklęcia, wprowadzały te zwierzęta w rzeczywistość wewnętrzną malującego.

Podobną funkcję pełni fotografia, która będąc częścią składową rzeczywistości zewnętrznej, właśnie tę rzeczywistość zamyka w kryształowym pudle mojej wyobraźni. Poprzez fotografię to co jest obce, zewnętrzne, staje się częścią wewnętrznej rzeczywistości. Fotografia zaczyna pełnić rolę słowa (1), które wyrywa zjawisko z bezkształtnej masy i poprzez nazwanie czyni je fragmentem naszego wewnętrznego świata. Z tym, że słowo opisuje rzeczywistość zewnętrzną, a fotografia ją obrazuje. Obraz fotograficzny powstaje jednak poprzez dotknięcie światłem materiału chemicznego, na takiej samej zasadzie jak tworzy się obraz na siatkówce oka. Ma więc fotografia cechy mojej wewnętrzności i skończoności, choć notuje wszystko to, co jest na zewnątrz. Poprzez fotografię zobaczyć mogę istotę świata i nie grozi mi oślepienie jakim karał Jahwe śmiałków, którzy chcieli na niego spojrzeć.

Fotografia staje się więc częścią mojej wewnętrznej rzeczywistości i poprzez fotografię mogę porozumiewać się z innymi bez obawy, że porwie mnie wodospad zewnętrzności, lub też porazi mnie błysk i nieskończona energia Absolutu. Fotografia, mimo że materialna i materialnie odbierana staje się nośnikiem tego, co duchowe. Przynależy jednocześnie do świata ikon, które od wieków powołuje człowiek. Cechuje fotografię w tym świecie szczególność, która wynika z procedury jej powstania, ma więc ona cechy cytatu albo raczej grabieży, bowiem przenosi ze świata zewnętrznego jego potencjały energetyczne (2).

Wyjątkowo wrażliwa osoba tak opisuje swój kontakt z fotografią: „(…) Pozwala zachować mi fotografię mojego brata; to szczególniejszy przywilej. (…) fotografia Brata nie przypomni mi bynajmniej świata ani ziemskich związków przyjaźni, uniesie natomiast duszę moją do wyższych regionów, skłaniając do zapomnienia o sobie dla chwały Bożej i zbawienia dusz. Tak więc, Bracie mój, gdy ja towarzysząc Ci przekroczę ocean, fotografia Twoja zostanie przy mnie, ukryta w ubogiej naszej celi (,..)” (3). Fotografia spełniła tu rolę obiektu obdarzonego nadzwyczajną energią, bo obrazując konkretną osobę była kluczem, ułatwiającym wejście w wyższe regiony przeżycia duchowego.

Jaką więc rolę spełnia naprawdę fotografia? Czy jest tylko obrazem widzialnego świata, czy też staje się ona rewelatorem przeżyć mistycznych? Doprawdy docieramy do granicy, w której nasza wewnętrzność poczyna swoistą grę z tym, co niewypowiedziane. To nastawienie ukazać może wielką tajemnicę, jaką kryje w sobie fotografia. Intuicyjnie do tej tajemnicy zbliżamy się w procesie kreacji. Kreacja jest bowiem powoływaniem nowego bytu, który tylko częściowo pozostaje w obszarze naszej wewnętrzności. Sztuka wytworzona przez artystę zaczyna żyć niezależnie od twórcy, co więcej, opuszcza ona jego pracownię i wkracza w sferę rzeczywistości zewnętrznej, stając się jej częścią. Jest jednak sztuka w sposób szczególny naznaczona wewnętrznością konkretnego artysty i w świecie zewnętrznym błyszczy jak diament. Nie podlega też sztuka powszechnej zasadzie entropii. Świat ulega przemianom prowadzącym do zatraty, nicości. Na tle butwiejącego świata jedynie sztuka ma moc i zadatki nieśmiertelności. Każdy układ materialny zmierza do energetycznej nicości i pustki, sztuka wykorzystuje pustkę i nicość do budowy czarownego świata duchowej rzeczywistości albo rzeczywistej ułudy.

Opisane wyżej prawidłowości dotyczą każdej dyscypliny artystycznej, ale ze szczególną mocą są te prawidłowości widoczne na przykładzie fotografii. Przez lata używałam fotografii do rejestracji (4) czynności trywialnych i banalnych, by skonstatować, że cała „rejestracyjność” czy „dokumentalizm” fotografii to obcesowe słowa nie opisujące tego, co ja i fotografia przeze mnie robiona oznacza . Fotografia jak lustro potrafi odbić rzeczywistość, ale może też być małpą strojącą dziwaczne grymasy. Fotografia od prawie stu kilkudziesięciu lat jest tak powszechna wśród ludzi jak pismo. Myślę, że Niepce i Daguerre zrobili swoim wynalazkiem prezent ludzkości na miarę wynalazku Gutenberga. Z tym, że sprawa poszła jeszcze dalej: dzięki znajomości druku, składni i gramatyki fotografia jest adoptowana poprzez znajomość słowa i druku. Miliardy zdjęć artystycznych, reportażowych, technicznych, dokumentalnych, reklamowych czy wreszcie pamiątkowych składa się na swoistą FOTOSFERĘ, w której każdy fotografujący może poruszać się z dużą dowolnością. Podstawowe zasady organizacji obrazu są bowiem wspólne dla zawodowca i amatora. Wytwarza się rodzaj wizualnej gramatyki fotografii, w której podstawowe prawidłowości są wspólne dla wszystkich ludzi i w każdej kulturze jednakowo postrzegane.

Przed laty fascynowała mnie ceremonia zaślubin u muzułmanów. Jest ona rozdzielona na część kobiecą i męską. W Kuwejcie uczestniczyłam w kilkunastu zaślubinach bardzo zamożnych dziewcząt i rejestrowałam fotograficznie wszystkie dla mnie ważniejsze wydarzenia. W tej ceremonii jest pewien zadziwiający fakt: wysłannik pana młodego przybywa na damską dywaniję, gdzie po wielogodzinnej ceremonii młoda dziewczyna przygotowana została przez współtowarzyszki do zaślubin. Wysłannik pana młodego wkracza z szablą i odbywa rytualny taniec, wykonując szablą skierowaną ku górze ruchy posuwisto-zwrotne. Chcąc dobitnie zarejestrować ten taniec sfotografowałam kilkakrotnie czubek miecza, który wędrował od sufitu do podłogi. Właśnie te zdjęcia były przez pannę młodą i jej towarzyszki uznane za szczególnie udane, ponieważ taniec z szablą był w istocie zapowiedzią jurności pana młodego i był krwawą zapowiedzią odebrania dziewictwa. Oczywiście pełniej można by to zarejestrować kamerą, ale wtedy zapis byłby rodzajem tautologii. Robiąc fotografię musiałam dokonać wyboru, choćby z tej przyczyny, że czas ładowania flesza wynosił 2 sekundy i nie mogłam robić dokumentacji ciągłej. Ale ten wybór pozwolił mi zbliżyć się do Nawal, która uznała, że doskonale zrozumiałam rzeczywiste wydarzenie.

A więc moje fotografie pokazane Beduince z pustyni były czytelne jak słowo czy pismo. Pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę fotografii, która mnie zadziwia. Jej funkcjonowanie podobne jest muzyce. Spośród szalonego natłoku dźwięków, które towarzyszą nam na co dzień, muzyka jest szczególną sferą, którą rządzi porządek i wewnętrzny ład. Nie chodzi mi tutaj o muzykę sfer niebieskich słyszaną przez astrologów, którzy z intuicyjną bezbłędnością przypisywali poszczególne tony wysokości sfery niebieskiej. Chcę po prostu wykazać, jak bardzo fotografia i muzyka związane czy raczej zależne są od psychofizjologii człowieka. O ile malarstwo, grafika czy rzeźba, a po części architektura wynikają z racjonalnej umysłowości człowieka, są bowiem rodzajem pewnej konwencji, to fotografia i muzyka przystają idealnie do narządów słuchu lub wzroku i są zależne od wewnętrznie zakodowanej w człowieku potrzeby segregacji i systematyzacji sygnału. Podejrzewam, że układ wzrokowy jak i układ słuchowy ma przez ewolucję wykształconą zdolność organizacji przestrzeni wizualnej lub akustycznej, l ta wewnętrznie zakodowana zdolność organizacji pozwala bez trudu odróżnić wizualny bełkot lub akustyczny szum. Niektórym zaś organizacjom wizualnym można przypisać jedną i tylko jedną organizację akustyczną. Może dlatego do filmu Marzenia Brunhildy mogłam dopisać muzykę Wagnera, choć w tym wypadku muzykę słyszałam wcześniej niż powstał film.

Zastanawiam się wielokrotnie i często dokąd zmierza fotografia i jaki jest jej kres? Co może jeszcze ona powiedzieć? Skąd może zaczerpnąć energię do radykalnego przełomu i ożywczego radykalizmu?
Jestem pewna, że wielką pomoc przyniesie elektronika, która wyprowadzi artystę z ciemni. W młodości przesiedziałam w ciemni fotograficznej jedną trzecią życia tylko z tej przyczyny, że redukcja bromku srebra do srebra trwa minimum dwie minuty i nie sposób szybciej zrobić przyzwoitej fotograficznej kopii.

Fotografia zapisana elektronicznie i cyfrowo pozwala uniknąć procesu chemicznego i daje nieprawdopodobnie szybki rezultat wizualny. Jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że dawne, ręczne i mozolne montaże możliwe są poprzez komputer bez użycia nożyc i kleju, jestem przekonana, że przyszłość leży w fotografii cyfrowej. Właśnie ta cecha fotografii wykazuje jej wyższość w odwiecznym starciu z malarstwem. Fotografia w naturalny sposób spożytkowuje wynalazki człowieka i bogaci się kosztem techniki. W najbliższym czasie nie potrzeba wysyłać człowieka na Marsa, wystarczy wirtualna fotografia, która pokaże dokument bardziej dokumentalny i autentyczny niż zwykła fotografia uzyskiwana drogą procesu chemicznego. Z tym, że ta ostatnia fotografia będzie wiarygodna, a wszystkie produkty elektroniki będą namiastką rzeczywistości.

Fotografia na pewno będzie korzystała ze słowa pisanego. Pisany komentarz do artystycznej kreacji może otwierać dziedzinę niezwykłej eksploracji. Intermedialna fotografia z tekstem i manualną interwencją już teraz niesie wiele znaczeń.

Ponieważ myśl ma konkretną wartość energetyczną i może być notowana za pomocą elektroencefalografu, nie można wykluczyć istnienia kamery myślowej, która bez użycia aparatu fotograficznego czy kamery elektronicznej zapisywałaby naszą myśl i wolę rejestracji tego, co widzimy i chcemy zarejestrować. Fotografia, która powstanie za pomocą tego procederu będzie w istocie częścią naszej samoświadomości, częścią naszego najgłębszego ja. Zbliżyło niepomiernie fotografię do filozofii, bowiem każdy zapis tak powstały będzie miał cechy poznania ejdetycznego, istotnościowego. A tak naprawdę to poprzez sztukę i fotografię poznajemy rzeczywistość holistycznie (5), podczas gdy w życiu codziennym i nauce rządzi twarda reguła przyczyny i skutku. Ale lepiej poznać rzeczywistość nawet niepełnie, ale całościowo, niż mozolić się nad analizą poszczególnych sygnałów. Fotografia zwycięży i tak, bo jest bardzo młodą dyscypliną. Nie było czasu, by artyści mogli ją dostatecznie wyeksploatować. Nadto, fotografia niesie ze sobą wielką pelerynę tajemnicy. Do końca nie możemy być pewni co naprawdę ona oznacza, mimo że widzimy poszczególne figury dramatu. A może fotografia jest sztuką ciemni? Przecież do jej powstania potrzebna jest zupełna ciemność.

Zasadniczy problem leży jednak w gatunkowym użyciu fotografii. Sądzę, że w miarę upływu czasu język fotograficzny stanie się bardziej uniwersalny niż język werbalny i wiele informacji nieruchomych (np. gazety, magazyny) będzie oparty jedynie na fotografii z minimalnym komentarzem tekstowym. Język werbalny jest bowiem świetnym narzędziem, ale jedynie w obrębie tej samej grupy językowej. Czasowe ograniczenie życia człowieka nie pozwoli mu na natychmiastową i pełną naukę wszystkich języków świata. Z uwagi na szczególną prostotę i kulawość zarazem (6) języka angielskiego, przez najbliższy wiek ludzie będą posługiwać się angielszczyzną, wzbogaconą o lokalne etnograficzne ciekawostki jak język francuski, niemiecki, polski czy rosyjski. Ale podstawową komunikację między ludźmi pełnić będzie telewizja w narzeczu volapük oraz fotografia streszczona, to znaczy taka, w której nawet jedno zdjęcie wraz z tekstem będzie zawierało treść wielostronicowego eseju.

Ale gdzie się może schronić artystyczna fotografia? Ależ ona będzie egzystować w zabytkowych ciemniach, gdzie w oparach metolu i hydrochinonu, siarczynu sodu bezwodnego i tiosiarczanu sodu będą przesiadywali artyści, którzy chcą uchronić to co najpiękniejsze i najwrażliwsze. Zjawisko, które dziś nazywam AIFARGOTOF stanie się znów zrozumiałą dla mnie i wszystkich FOTOGRAFIĄ.

Natalia LL
Michałkowa, 2 grudnia 1997

Przypisy
(1) Natalia LL: Hipoteza , PERMAFO, Wrocław 1977.
(2) A. Lachowicz: Poziomy Energetyczne Sztuki, Sztuka jako Myśl, Wrocław 1978.
(3) Św. Teresa od Dzieciątka Jezus: Pisma, tom l, Kraków 1971, ss. 689, 690.
(4) Sztuka Konsumpcyjna 1972, SUMA-PERMAFO, Wrocław 1973.
(5) A. Lachowicz: Holizm jako Sztuka, Wrocław: PERMAFO, 1976.
(6) Proszę przetłumaczyć na angielski nazwę grzyba „Twardzioszek przydrożny”.

Tekst opublikowany w: A. Kępińska, G. Dziamski, S. Wojnecki (red.): Fotografia: realność medium, Poznań: Akademia Sztuk Pięknych, 1998.