Zdecydowana większość prac wykonanych w ostatnich latach przez Natalię LL utrzymana jest w konwencji autoportretu, dość jednak szczególnego rodzaju. W realizacjach fotograficznych, malarskich, rzeźbiarskich oraz w instalacjach przestrzennych artystka posługuje się wprawdzie wizerunkiem swojej twarzy lub głowy (rzadziej całej sylwetki), ale stosując swoisty „makijaż” malarsko-graficzny dopełnia — i przez to faktycznie odrealnia — swój wygląd z intencją naszkicowania autoportretu wewnętrznego. Proces dochodzenia doń staje się nadto wyrazem aspiracji poznawczych autorki, w których obok racjonalnego intelektu równorzędną rolę odgrywa intuicja. Odpowiada to wyrażanemu przez Natalię LL przekonaniu o potrzebie holistycznego, czyli całościowego, wglądu w otaczającą rzeczywistość. We wspomnianych pracach uwidoczniają to liczne odniesienia mitologiczne, religijne, filozoficzne oraz bezpośrednie zapisy plastyczne indywidualnych doświadczeń artystki. Poszukuje ona „znaków” kodujących stany emocjonalno-psychiczne, konstruuje artystyczne odpowiedniki przeżyć, przeczuć i projekcji świadomościowych. Wiąże się to z wizualną interpretacją wątków religijnych, przywoływaniem tekstów biblijnych, ewangelicznych, ale również treści satanicznych i ezoterycznych, problematyki zła. Nazwanie zła pełni tu rolę terapeutyczną — neutralizuje je.
Nawiązując do przekazów antropologii kulturowej i psychologii Junga (teza o dualności ludzkiego ducha określanego przez Personę i Antypersonę — pierwiastki dobra i zła, boskości i szatańskości itd.), Natalia LL wypracowała na swój własny użytek swoiste „klucze” wprowadzające w obszar mitologii indywidualnej. To one właśnie miałyby ułatwiać owe przejścia od zewnętrznych cech portretu do jego tła wewnętrznego i umożliwiać zapis całościowy duchowego wizerunku.
Rolę tych kluczy pełni szereg rekwizytów wprowadzanych do obrazów w postaci przedmiotów bądź domalowywanych. Przykładowo: w wielu pracach czy instalacjach znaleźć można atrybuty magii, przedmioty sugerujące rytualne przeznaczenie, jak np. kijki bukowe, kawałki futra, gwoździe, ponadto liczne, starannie celebrowane ingerencje malarskie, ślady destrukcji, uszkodzeń i zniekształceń. Szczególne znaczenie, zdaje się, przypisuje autorka „puszystości” materii futrzanej; podkreśla, za pomocą jej skrawków odpowiednio wkomponowanych w obrazy, fakt zderzenia bezbronnej jaźni z lękiem egzystencjalnym. Może to być także symboliczne wyrażanie kobiecości, zachowań instynktownych, szukanie antidotum na zło.
Rolę dopełniającą względem przekazywanych treści spełniają rozwiązania formalne, tj. sposoby użycia i łączenia różnych mediów, fotografii, malarstwa, obiektów przestrzennych, wzmocnienie wyrazu artystycznego przez powtarzanie ujęć tematycznych, komponowanie cyklów sygnowanych wspólnym tytułem, jak: Portret mistyczny (1987), Portret metafizyczny (1987), Głowa mistyczna (1987), Głowa paniczna (1988), Głowa wizyjna (1989) itd. Poza wzmożeniem ekspresji, można tu dopatrzyć się sugestii nieuchronności ludzkiego losu.
Wszystkie te spostrzeżenia odnieść można do wystawy zatytułowanej Malarstwo — fotografie — instalacje, prezentowanej w kwietniu br. przez wrocławskie BWA. Ekspozycja została zbudowana w oparciu o wybrane cykle powstałe w latach 1988—90 (Głowy paniczne, Głowy wizyjne, Puszysta tragedia, Destrukty). Dopełniała je instalacja Przestrzeń paniczna organizowana z jednej strony przez rozwieszone na krzesłach oryginalne veraikony, z drugiej — przez zestaw gipsowych odlewów głowy artystki, przywołujących motyw maski pośmiertnej (z wieloma śladami okaleczeń i zaopatrzonych w rekwizyty o symbolicznych treściach).
Prezentacja prac z różnych okresów twórczości i wykonanych w różnych technikach nie przeszkodziła w utrzymaniu jednolitej struktury tematycznej. Natalia LL uzyskała to dzięki powiązaniu wielu punktów owej „przestrzeni panicznej”, skupienie ich w obrębie jednego przesłania manifestującego poczucie tragiczności i nieodwołalności ludzkiego losu. Dostrzegałbym tu nawiązania do Filozofii tragedii Lwa Szestowa, do jego konstrukcji „umysłu tragicznego”, dochodzącego prawdy po stronie ciemności, tajemnicy, przypadku, rozpaczy i akceptacji negatywnego sensu istnienia w celu osiągnięcia wolności absolutnej, którą nb. daje również sztuka.
To przesłanie zawarła artystka w różnych „przekrojach” na swojej wystawie. W części instalacyjnej uwypukliła problem fizycznej przemijalności, rozpadu, śmierci. Zaproponowała także pewien rytuał „oswajania” śmierci poprzez użycie masek i magiczne obrządki. Podkreślają ów motyw Destrukty — zestaw dużych fotografii na płótnie, poświęcony Alinie Szapocznikow.
Granice „przestrzeni panicznej” naznaczały także serie obrazów fotograficzno-malarskich, autoportretów. Natalia LL fotografowała swoją twarz pod zniekształcającą rysy muślinową maską, a następnie poddawała te wizerunki „kosmetyce” malarskiej, uzupełniając tło, lub zamalowywując oblicze plątaniną linii, kreskami o ostrości źdźbła trawy, energicznymi pociągnięciami pędzla, uzyskując jakby efekt „przejścia w głąb”. Twarz stawała się trudno rozpoznawalna, odrealniona, stawała się uogólnieniem twarzy — każdej, zbiorowej, przekazem nie zewnętrznych cech, lecz „głębi” portretowanej osoby. Wszakże to odejście od cech jednostkowych nie pozbawia obrazu obecności w nim konkretnego indywiduum, ponieważ ingerencje plastyczne miały właśnie w zamierzeniu odsyłać do niego. Za każdym obrazem ogólnej, odrealnionej maski czuje się obecność indywidualnego oblicza, jego „wewnętrznych” rysów, l taki, rzec by można, jest zasadniczy cel inscenizowanej sztuki Natalii LL: wydobyć z powierzchowności to, co wewnętrzne, uwyraźnić plastycznie własny portret psychiczno-duchowy. Po drugie, dobrać takie środki ekspresji, dzięki którym ekspozycja indywidualnych intuicji, lęków, fobii itd., może zostać przetransponowana w doświadczenie ogólne, na plan obiektywny, powszechny, neutralizujący lęki indywidualne w zbiorowym lęku egzystencjalnym — w świadomości tragiczności ludzkiego życia.
Tę pesymistyczną wymowę stara się jednak zrównoważyć prześwitujące z tła, z podtekstów obrazów, światło nadziei; obecne w pracach Natalii LL wskazanie drogi w kierunku wiary, poprzez wiarę i sztukę ku wolności, bo — jak twierdzi artystka: „…tylko w rzeczywistości sztuki stajemy się autentycznie niezależni, wolni…”.
Andrzej Saj
„Odra”, 1990, nr 7-8, Wrocław